poniedziałek, 28 lipca 2014

1. Khaleesi

Thea niedawno obchodziła szesnasty dzień imienia i już oczekiwała pierwszego dziecka - syna, jeśli wierzyć Wielkiemu Rumakowi. Według dothrackich kobiet, poród nastąpi za dokładnie za dokładnie jeden księżyc; jej mąż posiadł ją osiem księżyców wcześniej, tuż po hucznym weselu, i to wtedy spłodził nowe życie. Codziennie modliła się do bogów starych, jak i nowych, aby obdarowali ją zdrowym i silnym chłopcem, który z czasem stałby się potężnym khalem, a jego khalasar byłby tak liczny, że zabrakłoby dla niego miejsca w całym Vaes Dothrak. Chciała również, żeby khal Rhoan był z niej dumny. Dobrze pamiętała jak niszczycielska jest siła jego gniewu.
Leżała na miękkich poduchach z końskiej skóry, które przyniosły jej niewolnice, i muskała palcami swój wielki brzuch, wyobrażając sobie, jak jej syn dosiada ogromnego ogiera i jedzie na spotkanie khalowi Drogo, gdy do jej namiotu wszedł ko Juggo. Na jego widok uniosła się na łokciach. Jedwabna peleryna, którą była okryta, zsunęła się z jej nagiej piersi. Juggo jednak nie interesowało to, co miała mu do zaoferowania jako kobieta.